niedziela, 14 kwietnia 2013

Wybory, wybory...

Tak się zastanawiam, co ja sobie myślałam tak z 5 lat temu... Miałam wtedy 17 lat. I już wiem co myślałam.
"Będę kończyć studia, będę miała jakiś tam zawód (bo oczywiście kończyć studia będę ale jeszcze nie wiedziałam do końca jakie), znajdę sobie szybciutko fajną pracę... Założę rodzinę - bo przecież chcę być młodą mama! Dziecko do 24 najpóźniej! Zarobię na mieszkanie... Pomogę wszystkim z mojej pierwszej wypłaty!" Ogólnie - myślałam że mając lat 22, 23 będę ustatkowaną młodą kobietą, którą będzie stać na podstawowe rzeczy, ale również zachcianki. Ciekawa ilu z nas miało takie myślenie w tym wieku - podejrzewam że dużo. Jednak powiedzenie które uważam za najbardziej trafne - Życie depcze wyobraźnię -  Jest tutaj jak najbardziej na miejscu.

Kolejno podjęłam wiele osobistych wyborów, które mogę na szczęście powiedzieć z tej perspektywy były trafne. Wybrałam studia - uważam jeden z najważniejszych wyborów w moim życiu do tej pory. Jednak co w związku z tym... Same wybory, a do realizacji moich planów sprzed 5 lat daleka droga!
Obecnie stałam przed wyborem tematu pracy licencjackiej, może mniej ważny wybór mojego życia, ale jednak istotny bo będę się z nim zmagała przez najbliższe pół roku.

Najbardziej boje się wyborów tych które dopiero nastąpią. W momencie kiedy dostanę do ręki dyplom pielęgniarki i... No własnie i co dalej? Iść do pracy? - oczywiście trzeba bo dość inwestowania we mnie moich rodziców. Uczyć się dalej? - przydałoby się... Bo teraz jak nie ma mgr przed nazwiskiem jest cięzko, jednak czy magiczne MGR gwarantuje pracę? Jasne, że nie gwarantuje. No i w końcu pytanie czy - wyjechać? Nie od dzisiaj wiadomo, że pielęgniarki za granicą dużo lepiej zarabiają niż w Polsce. Mają lepszy standard życia... Jednak czy to na pewno dobry wybór? Wyjechać i zarabiać na swoją przyszłość? Ale jaką? Gdzie? Wyjechać, zasmakować życia tam gdzieś w świecie, wrócić i co dalej? Gdzie iść do pracy? A gdzie plany o zostania młodą mama? Myśląc tymi kategoriami to o rodzinie w obecnych czasach myśli się na szarym końcu. A co jest w życiu ważniejszego niż rodzina? Te pytania i wybory będą najtrudniejsze i w przeciwieństwie do siebie 5 lat temu, nie patrzę w przyszłość z taką łatwowiernością. Nie widzę jej również w czarnych barwach bo wiem, że do celu nie podążam sama. Nie wiem jak będzie moje życie wyglądało za 5 lat, czy chociaż w minimalnym stopniu spełnię swoje marzenia. Wiem, że trzeba raz na zawsze pogodzić się z tym, że ktoś decyzje będzie podejmował za mnie. Że nikt mi nie powie co mam zrobić, jak zrobić żeby było dla mnie dobrze...

Ufam w to, że mimo wszelkich trudności jakie na pewno mnie spotkają, będę mogła pracować w zawodzie jaki sobie wybrałam. Że życie aż tak mocno nie zdepcze mojej wyobraźni i marzeń... i że za kilkanaście lat spełnią się marzenia o których myślałam stosunkowo niedawno.

Wszystkim życzę wyborów które będą satysfakcjonowały, mimo że dążenie do nich będzie ciężką drogą.

1 komentarz:

  1. Ja jestem po studiach, nie takich jak chciałam i... nadal tego żałuję. Staram się jednak odwrócić na pięcie od tego, czego spełnić już nie mogę bo bym oszalała. Trudno. Trzeba żyć dalej jak najlepiej się tylko umie w miejscu i czasie, w którym aktualnie się jest. Życie lubi nam zsyłać kłody pod nogi i już niejednokrotnie się o tym przekonałam. Walczę sobie sama po cichu i po kryjomu :) Mało kto wie co mi w duszy gra i dobrze mi z tym :D Przynajmniej nikt nie depcze moich marzeń i nie sprowadza mnie na ziemię :)) Polska to przygnębiający kraj jednak chyba nie chciałabym pozostawić rodziny i wyjeżdżać. Nadal mam nadzieję, że po stażu znajdę jakąś w miarę sensowną pracę bym mogła się sama utrzymać. Czas pokaże! :) Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń