środa, 8 maja 2013

Wartości.

Bardzo często się zastanawiam nad tym co się stało z ludźmi w "tych" czasach... Gdzie są te wszystkie wartości którymi powinien się kierować każdy z nas. Co się teraz liczy najbardziej? Pieniądze, kariera, samodzielność... Samodzielność finansowa, żeby móc powiedzieć - mam auto, mieszkanie, pracę i jestem w stanie sam/sama się utrzymać. To teraz człowiek ceni jako spełnienie. Praktycznie każdy z nas planujący założyć rodzinę na pytanie 'kiedy' odpowiada - jak mnie będzie na to stać. Co to w ogóle oznacza? Kiedy ile będzie na koncie? ...

Niestety sama mam takie podejście... Nie sama z siebie, ale cała sytuacja do tego zmusza. Nie jest sztuką teraz potocznie mówiąc zrobić sobie dziecko, sztuką jest je godnie wychować... Przeżywam teraz okres gdzie czuje obrzydzenie do naszego kraju. Jak to mówią wszędzie dobrze gdzie nas nie ma... Ale niestety taka jest prawda, że w Polsce "średnia" klasa ludzi ma okropnie ciężko. Ludzie muszą pracować po 2 etaty na raz i nie stać ich na godne życie. Godne w sensie zaspokoić podstawowe potrzeby, móc wyjechać na wakacje i nie liczyć każdego grosza codziennie... Nie wspominając o tych ludziach których generalnie rzecz ujmując utrzymuje państwo i nie stać ich totalnie na nic. Młodzi ludzie mają teraz bardzo, ale to bardzo pod górę... Zero perspektyw. Życie kopie w tyłek na każdym kroku. Pesymizm pesymizm wieje!!

Patrząc na to wszystko można powiedzieć, że liczy się tylko kasa. Mam teraz praktyki w hospicjum... I to miejsce niewątpliwie uczy pokory... Uczy tych najważniejszych wartości... Pokazuje co w życiu jest najważniejsze i o co należy tak zabiegać... zabiegać co najmniej tak bardzo jak wszyscy teraz o pieniądze. Najważniejszą wartością w życiu jest miłość... bliscy i zdrowie. Patrząc na pacjenta mającego kupę forsy... Bogatą rodzinę, a umierającego na raka nie można nie mieć takich przemyśleń... Kiedy słucha się jak mówi, że wszystkie pieniądze by oddał za kilka lat życia... Tymczasem pacjent czeka na śmierć i ma dwie opcje: 1. umrze z uduszenia się... 2. umrze z krwotoku w wyniku pęknięcia tętnicy. Perspektywa straszna, straszne cierpienie... Pokora i jeszcze raz pokora. Za każdym razem kiedy wychodzę stamtąd ciesze się, że mam najcudowniejszego na świecie chłopaka, kochających rodziców... Najbliższe mi osoby które chciałabym, żeby zostały ze mną do końca życia. Jednak każdy z nas wie, że jest to niemożliwe... Mimo iż mam lekko ponad 20 lat, boję się czasu kiedy miałabym zostać sama z chorobą i samotnością... Skazana na pomoc takich młodych studentek jaką ja teraz jestem i pielęgniarek. Dzisiaj słowo DZIĘKUJĘ... najszczersze ze wszystkich DZIĘKUJĘ jakie można usłyszeć... Usłyszałam kilkakrotnie. Ludzie dziękują tak szczerze za to, że pomogę im zjeść posiłek... Wypić herbatę... Porozmawiać z nimi. Normalnie nie zdajemy sobie sprawy jak ważna dla starszych ludzi jest rozmowa z nami. Dzisiaj rozmawiałam z pacjentem, którego udało się nam na wózku wyprowadzić do ogrodu... Nie był na zewnątrz od 5 lat. Niesamowite jak ciekawił go każdy odgłos... Takie i wiele innych emocji odczuwam tam każdego dnia. Obok ciężkiej pracy, jaką niewątpliwie tam wykonujemy - fizycznej pracy - trzeba umieć odszukać to wszystko poza tym. To co jest ukryte w każdym uśmiechu pacjentów, każdym geście... Grymasie twarzy przy najmniejszym ich ruchu... Każdej łzie. Nie każdy ma szansę na obcowanie z takimi ludźmi, na przebywanie w takich miejscach... Ale żeby to wszystko odkryć można zostać wolontariuszem. W hospicjach jest pełno młodych, ale nie tylko młodych ludzi, którzy bezinteresownie poświęcają swój wolny czas by pomóc innym. Tego nie da się przełożyć na pieniądze... Nie da się przełożyć na nic, trzeba tego po prostu doświadczyć.

Czasem wydaje mi się, że jestem zbyt wrażliwa. Dzisiaj kilkakrotnie pociekła mi po policzku łza, którą trzeba ukrywać przed innymi. Nie wiem, być może jest tak ponieważ jeszcze bardzo krótki okres czasu mam styczność z chorymi ludźmi. Podobno z czasem to mija... Jednak ja nie chcę żeby mi to minęło. Te łzy wzruszenia i niejednokrotnie łączenia się w bólu i cierpieniu z innymi dają coś, co trudno mi opisać słowami. Może kiedyś znajdę na to słowa ;)

Kończąc swoje przemyślenia po tych kilku dniach tam spędzonych, mam nadzieję - co życzę sobie i każdemu któremu chciało się przeczytać tę notkę - aby nie pochłonęła nas ślepa pogoń za pieniądzem... Żebyśmy potrafili doceniać bliskość innych osób i żebyśmy w miarę naszych możliwości dawali cząstkę siebie innym :)

Dobranoc!


26 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Hmm... Powiem Panu szczerze, że nie taki zawód jaki ja sobie obrałam W ŻYCIU NIE IDZIE SIĘ ZE WZGLĘDU NA PIENIĄDZE. Nie od dzisiaj wiadomo, że pielęgniarki w Polsce zarabiają tyle co nic, harują na oddziałach jak woły, wysłuchują miliona skarg i pretensji pacjentów, mają styczność z takimi osobami o jakich Pan pisze - takich którzy nie chcą dać sobie pomóc. Którzy czekają na śmierć albo sami chcą to wszystko przyspieszyć. Pracując na oddziale psychiatrycznym to co drugi pacjent jest tam po próbach samobójczych, niejednokrotnie popełniając kolejne na oddziale. Spotkałam się z pielęgniarką, na której dyżurze w łazience powiesił się młody chłopak. Było to jakieś 10 lat temu a jej się to do dzisiaj śni po nocach i zadaje sobie pytanie czy to jej wina. Oczywiście, że nie jej bo jak na warunki w naszych szpitalach na 60 osób są 2, 3 pielęgniarki to nie da się wszystkiego i wszystkich ogarnąć. Są różni ludzi jedni chcą i czekają na śmierć, drudzy będą walczyć. Ja za moje 3 lata nauki, praktyk i ciężkiej pracy nie dostałam do tej pory ani grosza. Wysłuchałam wielu uwag, pretensji, gróźb, wulgaryzmów ze strony pacjentów, ale jakoś nie zrezygnowałam i cieszę się z tego co robię.

      Odnoszę wrażenie, że Pan jest bardzo negatywnie nastawiony to życia... Wiem, że nie wynikło to z niczego tylko że musiała przytrafić się Panu jakaś bardzo przykra sytuacja... Ja to wszystko rozumiem, życie potrafi tak dokopać że najsilniejszy człowiek może się załamać. Nigdy nie potępiałam takiego podejścia i podejrzewam że nie potępię bo sama nie należę do osób z odpornym charakterem i pozytywnym nastawieniem do życia. Ale widzę również, że jest Pan inteligentnym człowiekiem i nie wykorzystuje Pan swojego potencjału. Ma Pan jakieś swoje priorytety, ale uważam po Pańskich wypowiedziach, że stać Pana na wiele więcej niż Pan jak pisze osiągnął. Nie warto zamykać się w swoich czarnych i negatywnych myślach... Podejrzewam, że Pana bliscy gdyby znalazłby się Pan w opisywanej sytuacji nie przeliczaliby Pana życia na pieniądze. To byłaby czysta troska, a nie tracenie kasy na Pańskie leczenie. Wiadomo, że nikt nigdy nie chciałby być w takiej sytuacji, kiedy jestem od kogoś całkowicie uzależniona - bo to wg mnie naprawdę najgorsza rzecz jaka może spotkać człowieka i ja o tym wiem najlepiej gdy mam styczność z takimi ludźmi... Ale jest jak jest - eutanazja nie jest dozwolona i niech Pan chociaż w tym wypadku szuka konieczności bycia służby zdrowia. Bo ktoś musi się tymi ludźmi opiekować i pozwolić im umierać w godnych warunkach.
      To jest ciężkie do zrozumienia na pewno dla Pana, ale pielęgniarką/opiekunką nie można zostać z potrzeby portfela ale z potrzeby zupełnie innej natury. Już nie wspominając o wolontariuszach, których jest cała masa w hospicjach i którzy pomagają za darmo.

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    11. Przeraża mnie to w jaki sposób traktuje Pan swoje życie. Nie ma ono dla Pana żadnego znaczenia. Gdyby się coś Panu stało bez zastanowienia by się Pan zabił. Mówi Pan, że nie ma Boga, że zsyła na ludzi same klęski i nieszczęścia... A za co ma nas nagradzać gdy w koło jest tylu ludzi Pana pokroju? Zszokowało mnie Pańskie zdanie na temat chorego dziecka, że oddałby je Pan bo błąd natury?! Ma Pan bardzo ograniczone myślenie, płytkie i bezsensowne w tym wypadku. Jednak patrząc na to, że w nic ani w Nikogo Pan nie wierzy to w sumie nie ma się co dziwić. Jest Pan negatywnie nastawiony do życia na całej linii... Jak jest takie podejście to nie dziwię się, że nie znajduje Pan szczęścia na swojej drodze. Każdy ma problemy, każdy został mniej lub bardziej pokrzywdzony przez los, ale zamykanie się ze swoim jadem nic nie wniesie.
      Nie rozumiem stwierdzenia że "nie chcę dopuszczać do siebie, że Boga nie ma". To jest tylko i wyłącznie Pana opinia na ten temat. Ja mam inne poglądy i może nie jestem idealną katoliczką, bo popełniam błędy ale nigdy się Boga nie wyparłam. Zesłał On na mnie tyle znaków, dóbr i dał mi spotkać cudowne osoby na mojej drodze, że nie śmiałabym w to wątpić. Jasne, że nieszczęść też mi nie szczędził, ale po coś one były. Niestety nie tylko Pan przeżywa jakiegoś rodzaju tragedię, czy ma Pan w jakiś sposób ciężkie życie, ale to nie jest powód żeby iść po łatwiźnie i mówić w koło że Boga nie ma bo spotkało Pana nieszczęście.

      Może już to Pan niejednokrotnie słyszał, ale to co siejemy to też i zbieramy. Prędzej czy później. Mam nadzieję, że kiedyś odnajdzie Pan sens życia i zacznie je Pan doceniać. I życzę również Panu, żeby spotkał Pan na swojej drodze osobę która będzie potrafiła Panu otworzyć oczy na prawdziwe wartości, o których śmiem twierdzić po Pańskich wypowiedziach, nie są Panu bliskie.

      Usuń
    12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    19. Wie Pan sprawa tego typu jak finansowanie polskiej służby zdrowia też mi się nie podoba. Podobnie jak wspomnieni przez Pana alkoholicy, narkomani itd... Przez takie właśnie osoby które trują się same i skracają sobie życie nie ma pieniędzy na leczenie osób najbardziej potrzebujących. Tak niestety było od zawsze i myślę, że prędko się to nie zmieni. Stety albo i niestety leczyć i pomóc trzeba każdemu, nawet jeśli tego nie chce. Tego też nie zmienimy.

      Nie może Pan z góry zakładać, że z Bogiem Pan przegra. Dlaczego Pan tak uważa? Nie chcę teraz wyjść na dewotkę lub jakąś ograniczoną katoliczkę bo do tego mi bardzo daleko... Ale jest wielu ludzi którzy wątpili lub nie wierzyli całe swoje życie, a nawrócili się u kresu swoich dni, właśnie w ciężkiej chorobie. Wszystko jest możliwe i nigdy na to nie jest za późno... A ja wierzę, że On cały czas na Pana czeka i nie jest Pan skreślony. Nawrócenie nie przyjdzie samo z siebie, podejrzewam że jeśli kiedyś Pan chodził do kościoła to wtedy Pan wierzył w istnienie Boga. Ma Pan teraz kryzys i wierzę, że uda się go Panu pokonać. Niech się tylko Pan wystrzega wypierania i mówienia głośno, że Boga nie ma. Bo tak naprawdę w głębi serca myślę że Pan nie jest do tego przekonany... Nie twierdzę, że jeśli żyje się w zgodzie z Bogiem to życie jest cudowne i bezproblemowe bo tak nie jest. Właśnie jest jeszcze ciężej. Zauważyłam, że ludziom którzy wyparli się Boga żyje się wręcz lepiej. Mają dostatnie życie na ziemi, żyją bezproblemowo, trwonią pieniądze. Ale co z tego? Co później?

      Niech się Pan nad tym wszystkim spokojnie zastanowi i spróbuje porozmawiać... Sam ze sobą bo nie chcę pisać żeby z Bogiem skoro poddaje Pan pod wątpliwość Jego istnienie. Trzeba zacząć od małych kroków i nie zamykać się ze swoimi przekonaniami twierdząc z góry, że nie da się z tym nic zrobić.

      Dziękuję za każdorazowe wyrażenie swojej opinii bo własnie o to mi chodzi. Żeby dyskutować na takie tematy z osobami które mają odmienne poglądy od moich.
      Wierzę w Pana mimo że Pan w siebie chyba niezbyt.

      Usuń
    20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    21. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    23. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    24. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. Nie wczytując się w powyższą dyskusję, odpowiem po prostu na post.
    Pięknie napisałaś! Jako jeszcze młoda pielęgniarka doskonale wiem, co czujesz. Życzyłabym sobie, żeby każda pielęgniarka miała tyle wrażliwości. I na długo. Wiem, że z czasem to słabnie, trochę powszednieje. Nigdy jednak nie może przekroczyć pewnej granicy, która odczłowiecza. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń